Pierwsze starcie z ekipą
No trzeba przyznać, fundamenty solidnie zrobili. W zasadzie miałem zamiar zakopać i docieplić samodzielnie, ale coś mnie podkusiło żeby to zrzucić na ekipę.
Podejście pierwsze- docieplanie
By l akurat dzień deszczowy. Polecieli dysperbitem po wszystkich ścianach i zaczęli kłaść styrodur. Drugiego dnia przyjechałem z kierownikiem obejrzeć- połowa dysperbitu w ścianach wewnętrznych spłynęła. Na moje pytanie co ze ścianami już przykrytymi była odpowiedź- spokojnie tam jest OK. Oczywiście zerwaliśmy styropian w paru miejscach i nie było OK.
Cały styropian został zerwany i ściany przesmarowane
Podejście drugie- koparka
Po odbiorze smarowania i docieplenie wkroczyła koparka. Przyjechałem na budowę jak już większość była zasypana.
Zgroza. Połowa styropianu oderwana, piach między folią a styropianem oraz między styropianem a murem. Uszkodzone bloczki. Idiota, który pilnował zasypywanie zajmował się głównie podpieraniem łopaty zamiast zabezpieczyć docieplenie.
Z tego wszystkiego był jeden plus. Koparka odsłoniła folię w jednym miejscu i... zwykły styropian, dla niepoznaki od góry zabezpieczony styrodurem. O wy @#%^@!!!!!
Tłumaczenie: no bo chłopakom zabrakło paru kawałków i wstawili "tymczasowo" zwyly styropian :/
Z mniejszych rzeczy w złym miejscu przepust, syf pozostawiony w piasku, zgubiony klucz do blaszaka, dotąd nie wymienione uszkodzone bloczki.
Ciekawe czego nie zauważyłem...
Dzisiaj przyjechał materiał, łotewski odpowiednik Ytonga (AEROC) i od soboty sam zaczynam działać. Na pohybel fachowcom ;)
Na koniec odrobine lokalnej egzotyki